Smutek, mój stary dobry przyjaciel
lubi spędzać ze mną popołudnia.
Siada koło mnie i przy herbacie
gawędzi miło, ubrany schludnie
w garnitur barwy późnego zmierzchu
i buty miękkie jak kocie futro.
Zawsze nieśmiały, pyta w pośpiechu,
czy może zostać i odejść jutro.
Siedzi tak smutny, drżący pod ścianą,
cichy jak sowa, szary jak słowik,
od tylu lat więc zostaje na noc,
bo nie mam serca, by mu odmówić.
Rankiem, gdy słońce twarz mu wyzłaca,
trochę weselszy, trochę jaśniejszy
odchodzi krokiem pewnym, lecz wraca
z wszystkich przyjaciół ten najwierniejszy.
Renata Kiełbus