środa, 30 grudnia 2020



Jeszcze tylko parę kroków
I już próg Nowego Roku
Więc nadzieja barwi liczka
Jak zaliczka

Pewno lepszy zrobi się klimat
Niedźwiedź słodko zimę przekima
Perspektywa stworzy się wiośnie
A tu krzywa nam rośnie

Latem urlop, szorty i sporty
Jesień niesie miasta komforty
Wydajemy pensję niecałą
Reszta leży w PeKaO

Ach, co nam niesie ten rok
Ten rok, ten rok
Ach, co nam niesie ten rok
Ten zupełnie nowy rok

Czy ubranko ma i butki nowy roczek
Czy golutki
Kierujemy wzroczek w mroczek
Na ten roczek

Pewno więcej będzie imienin
Dużo gęstszy ząb u grzebieni
Bardzo wierne będą dziewczyny
A szkodników – wykpimy

Kury większym jajem się zniosą
Częściej chwila będzie podniosłą
Pomożemy tez raz na tydzień
Wdowie lub inwalidzie

Ach, co nam niesie ten rok…

Jeszcze tylko czasu krzynka
I podnosi się kurtynka
A on, idąc nam na rękę
Wszedł na scenkę

Chęć na pewno buchnie do bytu
Marny będzie los pasożytów
Szczaw jak nigdy kraj nam porośnie
I przyrośnie nam w sośnie

Kwiaty będą szerzyć zapachy
Od ubawów zmęczą się pachy
A tu wiercąc trafia ktoś w ropę
I podnosi nam stopę

Ach, to nam niesie ten rok
Ten rok, ten rok
Ach, to nam niesie ten rok
Ten zupełnie nowy rok

Jeremi Przybora 

 



W koronie z cierni
Zimowy Księżyc w pełni
przynosi radość

Renata Kiełbus

 



Zbrudziliśmy staroroczne dni
Trzeba oddać je do pralni, by
Zmyć zdarzenia, które nigdy już nie wrócą
Trzeba obrus biały na stół słać
Rzucić kartę, która nie chce brać
Którą czas dni trzystu kilku zgniótł i wymiął

Nowy Rok się przecież zbliża
Nowe niesie kalendarze
Przywitajmy go przed furtką
Resztę czas pokaże
Nowy Rok się przecież zbliża
Tuszem oczy dam rozmaże
Ale wyjdą wszyscy razem
Resztę czas pokaże

Mroźnym styczniem oszołomi nas
Majem popchnie w akacjowy czas
Żółty liść jesieni wepnie w klapę
Starych ludzi wytnie portret z ram
Potem gdzieś wysiądzie w polu sam
Jak pasażer, który jeździł rok na gapę

Ktoś się pewnie będzie głośno śmiał
To znów w kącie ktoś zapłacze sam
I marzenia poszybują aż do nieba
W tych marzeniach będzie jedna myśl
Którą trzeba się podzielić dziś
Żeby wreszcie w Polsce było tak jak trzeba...

Andrzej Sikorowski

 



 Spoza gałęzi

chłodny plaster księżyca
zagląda mi w twarz

Renata Kiełbus


 

Takie prościutkie przemyślenie
Na Święta w głowę mi się wwierca
Że każde Boże Narodzenie
To jest pytanie o stan serca

Gdy złączy nas stajenka cicha
Czujemy jedną chwilę małą
Że nasze serce jeszcze dycha
Że nie ze wszystkim nam stwardniało

Że został mały punkt, szczelina
Gdzie się choć jedna iskra złoci
Od której nagle się zaczyna
Płomyk nadziei i dobroci

Spójrz, znowu mamy po lat siedem
W kolebce Panna Syna pieści
W krąg jest inteligencka bieda
Ale stół biały wszystkich zmieści

Jest przy nim nas gromadka liczna
I chociaż goło, lecz wesoło
I twoja matka - jaka śliczna
Ściska się z tobą pod jemiołą

Pamiętasz to, poczułeś dreszcze
To znaczy, że nie zginiesz w tłumie
Wzruszyłeś się, pożyjesz jeszcze
I sercem parę spraw zrozumiesz

Bo jest w tym chyba jakaś racja
Że Święta w białych pól kobiercu
To jest magiczna operacja
Czyniona na otwartym sercu

Z tym sercem zawsze stara bieda
Stwardniałe, zimne, ciężko chodzi,
Więc taki zabieg mu się przyda
Na Święta, gdy się Chrystus rodzi

Nim się kłopotów zwali tyle,
Co zawsze były, są i będą
Otwórz swe serce i na chwilę
Spróbuj podleczyć je kolędą...

Wojciech Młynarski 


 

Jest pora świąt
I lśni w domu twym każdy kąt
I cieszyć godzi się
Bo Słowo rodzi się
Bo oto rozświetla smutku mrok
Kolęda na cały rok

Na szybach jest sto nut
Mroźnych nut, białych łez
I nagle - co za cud
Żar bije z białych nut
Ogrzewa serca, rozjaśnia wzrok
Kolęda na cały rok

Więc śpiewaj, graj
I weź, zabierz na świata kraj
Blask świeczek, dotyk lnu
Czas prześpiewany tu
I przy opłatku serdeczny tłok
Z kolędą na cały rok

Jest zwykły dzień
I znów kłamstwa cień, smutku cień
Lecz mało o to dbasz
Bo światło w sercu masz
Bo chroni twą każdą myśl i krok
Kolęda na cały rok, cały rok

Wojciech Młynarski 



Zejdźmy się jak na wilię razem podzielimy
Nasz strach strapienie niejasność zwątpienie
Może ten chleb kamienny dotknięty przez innych
Stanie się miękkim chlebem naszej ziemi

Zaśpiewajmy co jeszcze przez łzy można nucić
I postawmy talerze dla tych co wędrują
Może się któryś zdrowo do nas wróci
I wyciągnijmy ręce...
Niech wszyscy poczują
Że to co we mnie umiera to w innym
Być może jeszcze żyje a co w nim umiera
To we mnie jak w Betlejem zrodziło się teraz
I na świat patrzy gwiazdy spojrzeniem dziecinnym

Nie trzeba życzeń bo i co tu życzyć
Wystarczy kącik chwilka żeby się przełamać
Tym co najbardziej boli i razem policzyć
Bliskich którzy przegrali ale nie chcą kłamać

Zejdźmy się jak na wilię razem podzielimy
Co boli ciebie a co boli innych

Ernest Bryll 
 



Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju.
Tam, gdzie nienawiść – pozwól mi siać miłość,
gdzie krzywda – przebaczenie,
gdzie zwątpienie – wiarę,
gdzie rozpacz – nadzieję,
gdzie mrok – światło,
tam, gdzie smutek – radość.

Spraw, Panie, abym nie tyle szukał pociechy,
ile pociechę dawał;
nie tyle szukał zrozumienia, co rozumiał,
nie tyle był kochany, ile kochał.

Albowiem dając – otrzymujemy,
przebaczając – zyskujemy przebaczenie,
a umierając – rodzimy się do życia wiecznego.

Esther Bouquerel 

 



Jeszcze zima, ptaki chudną,
chudym ptakom głosu brak,
w krótkie popołudnia grudnia
w białej chmurze milczy ptak.
Jeszcze zima, dym się włóczy,
w wielkiej biedzie żyje kot
i po cichu nuci, mruczy:
„Kiedy wróci trzmiela lot...?”

Pod śniegiem świat pochylony,
siwieje mrozu brew,
to pora zmierzchów czerwonych,
to pora czarnych drzew.
A wiatr w kominie śpi, bo ciemno.
A ja? Co ja? Co będzie ze mną?

Jeszcze oczy ci rozjaśnia
moje słowo i mój gest,
jeszcze świecę ci jak gwiazda,
ale to już nie tak jest.
Jeszcze tyle trzeba przebyć
niewesołych, bladych zim.
Czy nam zimy wynagrodzi
letnich ognisk wonny dym?....

Agnieszka Osiecka

 


 

Patrz, jak biało za oknami
Upadł pierwszy śnieg
Srebrzystymi płateczkami
Na chodniku legł
Drzewom tyle blasku dodał
Uliczny przykrył kurz
Lecz ze śniegu będzie woda
Patrz, topnieje już

Nieśmiały pierwszy śnieg
To tak jak miłość pierwsza
Ta najpiękniejsza
Co krótko trwa
Nieśmiały pierwszy śnieg
Zachwyca swoim blaskiem
Jest taki właśnie
Jak pierwsza miłość twa

Nieśmiałe twe kochanie
Zalśniło srebrem gwiazd
I oto niespodzianie
Rozpływa się ten blask
Wiem, że zapomnisz mnie
Jak gdyby nic nie było
Bo pierwsza miłość
To tak jak pierwszy śnieg

Patrz, jak szaro za oknami
Z dachu kapie śnieg
Żałosnymi kałużami
Na chodniku legł
Lecz nie trzeba go żałować
Jest tak, jak musi być
Będzie inny, będzie nowy
Ten już przestał żyć...

Janusz Odrowąż