poniedziałek, 31 sierpnia 2020


 


W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
Czesław Miłosz


 


Łaska oddechu i dar
pamiętania, przywilej głodu, pragnienia
i snu, dar widzenia, łaska
dotykania, radości i bólu - to za wiele.
Choć na chwilę, zapomnij
o mnie, Panie.
Bronisław Maj


 


Jarzące słońce na liściach, gorliwe buczenie trzmieli
Gdzieś z daleka, zza rzeki, senne gaworzenie
i nieśpieszne tukanie młotka nie mnie jednego cieszyły.
Zanim otwarto pięć zmysłów, i wcześniej niż początek
Czekały, gotowe, na wszystkich którzy siebie nazwą: śmiertelni,
Żeby jak ja wysławiali życie, to jest szczęście.
Czesław Miłosz


 

W takt da­le­kiej, ryt­micz­nej, prze­cią­głej mu­zy­ki
Ko­ły­szą mnie na słoń­cu zło­te sło­necz­ni­ki.
Nie sły­szę gło­sów ludz­kich, nie wi­dzę dna cha­ty,
Sły­szę tyl­ko me­lo­dię, wi­dzę tyl­ko kwia­ty.
Psz­czo­ły słod­sze od skrzy­piec, dzień słod­szy od mio­du
Zwa­bi­ły mnie w sam śro­dek wiej­skie­go ogro­du
I na­kry­ły ca­łu­nem zło­ci­stej oj­czy­zny,
Przez któ­rą słoń­ce są­czy świę­te opty­mi­zmy.
Od­gro­dzo­ny od świa­ta, za­mknię­ty wśród bla­sku,
Sta­ję się wła­snym cie­niem, co za­stygł na pia­sku
I umie­ram z nim ra­zem pod echo mu­zy­ki,
Za­bi­ty przez ogrom­ne, zło­te sło­necz­ni­ki.
Stanisław Baliński



 


tak żyj
jakbyś pozostawiał trwały ślad
na zdarzeniach ludziach
i na tym czego doświadczasz
na co wpływasz
co zniekształcasz
pieczętując odbiciem
linii papilarnym
słów i czynów
i jakby każdy z odcisków
był ostateczny
nie do zdarcia
nie do starcia
jeden odciskał się na drugim
drugi na trzecim
i tak w nieskończoność
wszystko odciskało się
na wszystkim
każdy czyn
wypowiedziane słowo
i jakby na samym końcu
przeistaczało się
w skamielinę skrzydeł motyla
na łubku węgla
na kamieniu
na Palimpseście Wszechświata
Józef Baran

sobota, 22 sierpnia 2020



 

 





 






 





 





 

 


W szczerym polu na ustroni

Złote jabłka na jabłoni,

Złote liście pod jabłkami,

Złota kora pod liściami.

Aniołowie przylecieli

W porankową cichą porę:

Złote jabłka otrząsnęli,

Złote liście, złotą korę.



Nikt nie wiedział w całym świecie,

Ludzkie oczy nie widziały,

Tylko jedno małe dziecię,

Małe dziecię z chatki małej.

Pan Bóg łaskaw na sierotę,

Przyleciała znad strumyka,

Pozbierała jabłka złote,

Zawołała na złotnika:

- Złotniczeńku, zrób mi kubek,

Tylko, proszę, zrób mi ładnie.

Zamiast uszka ptasi dzióbek,

Moją matkę zrób mi na dnie,

A po brzegach naokoło

Liść przeróżny niech się świeci,

A po bokach małe sioło,

A na spodku małe dzieci.



- Ja ci zrobię złoty kubek

I uleję wszystko ładnie:

Zamiast uszka ptasi dzióbek,

Twoją matkę zrobię na dnie;

A po brzegach naokoło

Liść przeróżny się zaświeci,

A po bokach małe sioło,

A pod spodem małe dzieci.

Ale czyjeż ręce, czyje,

Będą godne tej roboty?

Ale któż się nim napije,

Komu damy kubek złoty?

Kto się w dłonie wziąć ośmieli,

W złotym denku przejrzeć lice?



- Sam Pan Jezus i anieli,

I Maryja, i dziewice.

Złotniczeńku, patrz weselej,

Czemu twoje w łzach źrenice?

Sam Pan Jezus i anieli,

I Maryja, i dziewice.



Teofil Lenartowicz

 


Mówię do mojego kraju:
wyprowadź się
wyjedź.
Bądź przez moment
cudzoziemcem.
Potem wróć
i zamieszkaj w sobie.
Przemyśl to wszystko
jeszcze raz.
Schwytaj się
w locie.

Ewa Lipska

 


Na sierpniowej łące nocą
odbywa się sabat kwiatów.
Dorzucając gwiazd do ognia,
składają wonne obiaty.

Z liści mięty i rumianku
leje gorzkozłote wino
stara leśna czarownica,
czarnooka borowina

i wdychając w zeschłe płuca
zapach wina zielnosłodki,
przypatruje się, jak w mroku
tańczą lekko małe smutki.

Pośród kwiatów jak ćmy krążą
szare duszki - smutki nieme
świerków, sosen, psów i owiec,
wszystkie smutki nocnej Ziemi.

Kołysane rytmem tańca
kwiaty w zwiewnych krynolinach,
podsycając gwiazdą ogień,
piją gorzkozłote wino.

Renata Kiełbus

 

Sierpień - astry
Sierpień - gwiazdy
Sierpień - grona
Winorośli i jarzębin
Rudych - sierpień!

Mocy pełnym, łaski pełnym
Jabłkiem swoim cesarzowym
Bawisz się jak dziecko, sierpniu
I jak ręką gładzisz serce
Swym imieniem cesarzowym:
Sierpień - Serce!

Miesiąc późnych pocałunków
Późnych róż, błyskawic późnych!
Gwiezdnych deszczy -
Sierpień! - Miesiąc
Gwiezdnych deszczy!

Marina Cwietajewa

 


W wypożyczalni buntu
czynna jest stołówka.

Czerwone wino jeziora
płynie pod oknami.

Z narażeniem historii
można po nim pływać.

Nie wszystkie okrzyki hurra
znaczą tu zwycięstwo.

Najbardziej popularny
jest narodowy gambit.

W salach gier
wygrywa się wielkie przegrane.

Niektórzy zbierają poziomki
i dowody rzeczowe.

Pod żaglami pościeli
odpływają w sen.

Inni tępo wpatrują się w drzwi
jak gdyby stamtąd nadejść miał ratunek.

Tym którzy myślą o kraju nad głową
pali się pod nogami ziemia.

Dom Spokojnej Młodości
jest siwy jak gołąb.

Ewa Lipska

 


Czarny kot pośród róż.
Floksy i mgła bzów pod pierwszą księżycową kwadrą.
Słodki zapach heliotropu i nocnej lewkonii.
Ogród cichy,
Oblany poświatą,
Przesycony aromatem,
Śni sny ciągnione z opium zmiętych maków.
Ognie świetlików błyskają i gasną,
W górze są złotymi pąkami blasku,
W dole to wdzięczne obuwiki.
Drżenie księżyca na liściach i szpalerze.
Tylko główki storczyków patrzą rozbudzone.
Tylko kot skradający się wśród róż
Potrąca gałązkę i zakłóca szachownicę ścieżki,
Jak spadający liść zakłóca powierzchnię wody.
Wtedy ty przychodzisz.
Spokojny jak ogród
I piękny jak milczące iskry świetlików.
Ukochany, czy widzisz te pomarańczowe lilie?
Znały moją matkę.
Kogo z moich bliskich będą oglądać
Kiedy mnie już nie będzie?

Julia Hartwig

 


Powiedział kiedyś mądry facet
I ja to dzisiaj także wiem,
Że nie ma jak daleki spacer,
Daleki spacer z psem.
Są durnie, którzy wielbią pracę,
Nie wiedzą co to znaczy tlen,
A mnie najbardziej kręci spacer,
Daleki spacer z psem.

Wiernym pilnuje mnie spojrzeniem,
Zna każdy gest i każde słowo
I to, co w nim najbardziej cenię,
Że nie chce bawić mnie rozmową.
Zawsze znajduje smycz i miejsce,
Na wiatr i jesień czasem szczeka
I najważniejsze, najważniejsze:
Nie jest podobny do człowieka.

Powiedział kiedyś mądry facet
I ja to dzisiaj także wiem,
Że nie ma jak daleki spacer,
Daleki spacer z psem.
Za nic mam dwory i pałace
I życie jak różowy krem.
Dla mnie się liczy tylko spacer,
Daleki spacer z psem.

Więc niech postawi wreszcie świat
Pełen oszustów oraz drani
Chociaż niewielki pomnik psa
Za to, że umie kochać za nic.

Andrzej Sikorowski



Czasem wiatr zdmuchnie
smutek przelotny,
Ciepłym tchnieniem znów dłonie ogrzeje
I przegoni wszystkie kłopoty,
Więc dziękuję wiatrowi, że wieje.

Czasem deszcz o szyby zadzwoni,
Mokra trawa kroplami lśni.
Łzami łatwiej tęsknotę zasłonić,
Więc dziękuję deszczowi za łzy.

Czasem słońce w gonitwie do lata
Znowu ogród barwami roznieci,
Pozapala iskry na kwiatach,
Więc dziękuję słońcu, że świeci.

No, a czasem się do mnie uśmiechniesz,
Znikną smutki szaro – niebieskie.
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję ci za to, że jesteś...

Czesław Miłosz
 

 

Daj mi, proszę, dobry Boże,
Zamiast drogi - to bezdroże,
Które prosto poprowadzi,
Poprowadzi mnie w nieznane.
Innym, dobry Boże, zostaw
Wstęgi ulic i autostrad,
A ja niech już na manowcach pozostanę!

Pozwól mi się, Boże, błąkać
Po gęstwinach i po łąkach,
W niepewności wydeptywać tysiąc ścieżek.
Nie bój się, że gdzieś przepadnę,
Dokąd iść mam - nie odgadnę...
Uwierz we mnie, jak ja w ciebie, Boże, wierzę!

Spełnij, proszę, o czym marzę!
Niech pod tęczy twej ołtarzem
Wyspowiadam gorzkie żale, słodkie grzechy!
I niech sercu siły doda
Darowana mi swoboda,
Co nie szczędzi mi ni smutku, ni pociechy!

Choć niejeden dasz mi, Boże,
Do zgryzienia twardy orzech,
Daj też iskrę, żeby radość z niej rozniecić!
I nadzieję mi pozostaw,
Że gdy drodze swej nie sprostam,
Ty, mój dobry Boże, wyjdziesz mi naprzeciw!

Jerzy Ficowski


 


Chwaliła się kotka z brawurą
kontaktem z literaturą:
- Takie szykowne mam gusta:
sikam na Prusa i Prousta,
to więcej jest niż matura!

Renata Kiełbus

 


Dopiero gdy wzejdzie księżyc i swoje myśli uparte
zacznie spisywać niebiesko jak Herman dla Doroty,
idę do twoich oczu i stawiam przed nimi wartę:
Popo i Serafina - dwa moje wierne koty.

Więc koty stoją na straży i nic mi już nie potrzeba,
bo wiem, że pod strażą mych kotów nic się twym oczom nie stanie,
twój sen tylko jeszcze okrążę, osnuję i przed świtaniem
jak księżyc wieczny i śmieszny wracam z kotami do nieba.

Konstanty Ildefons Gałczyński

 


Żyłem na skraju szaleństwa,
Chciałem wiedzieć, dlaczego.
Pukałem w drzwi, pukałem w drzwi.

Drzwi się otwarły
I cóż się okazało?
Pukałem od wewnątrz.

Dżalaluddin Rumi

tłum. Nuria Zacharewicz

 


Takiej drugiej nocy
nie będziesz już miał

takiej łaski bogów
nie będziesz już miał

gwiazdy i planety
stańcie na chwilę

na jedną chwilę
której powiem
trwaj

ale gwiazdy i planety
wirują w przestrzeni

ale ciało
przemija jak noc

Ale usta
pełne plastrów miodu zamykają się

a szczęście nie trwa
ani godziny

ale było było

Takiej drugiej chwili
nie będziesz już miał

Jarosław Iwaszkiewicz

fotowzruszalik: Nuka, rok 2004

 


Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
lecz nikt nie popiera wróbelka.
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!

Kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie, do jasnej cholery!

Konstanty Ildefons Gałczyński

 


Szukam dni, zielonych dni
Dziewczyn, co nad rzeką szły
Koron drzew i szeptu mchu
Zostań tu, odpocznij tu

Szukam dni, zielonych dni
Gdy się snuł z jałowca dym
Cienia, co przede mną biegł
Nad rzeki stromy brzeg

Szukam słów, zielonych słów
Chciałbym je powtarzać znów
Brzegiem iść, ot, byle gdzie
Nie myśląc nic, nie śpiesząc się

Szukam dni, zielonych dni
Przecież wiem - tam jesteś ty
Niebem wiatr obłoki gna
I lato, lato trwa

Znajdę dni, zielone dni
Rzeki brzeg, z jałowca dym
Jagód smak i szept na mchu
Zostań tu, odpocznij tu

Znajdę dni, zielone dni
Przecież wiem - tam jesteś ty
Niebem wiatr obłoki gna
I lato, lato trwa

Wojciech Młynarski

 


A gdy przyszedł już
Płowy lata lew
I potrząsa grzywą
Nad młodością tkliwą
Rzeźbię wtóry list
W nagich słojach drzew
W spopielałym trawy źdźble

Więc gdy przyszedł już
Dojrzewania wiek
I me usta złotym
Okrył swym nalotem
Branka twoich warg
Biegnę poprzez park
Pić ze źródła twoich ust

Tam znajdę cień twych długich rzęs
Mokry, srebrny chłód
Tam moich plonów ogród jest
Gdzie miłosny głód

Więc gdy przyszedł już
Płowy lata lew
I potrząsa grzywą
Nad młodością tkliwą
Rzeźbię wtóry list
W nagich słojach drzew
W spopielałym trawy źdźble

Więc gdy przyszła już
Udręczenia noc
By się dokonała
W naszych nagich ciałach
Nie przeklinaj mnie
Nie odtrącaj mnie
Złóż na woni śpiących zbóż

Stanisław Grochowiak

 


Gdzie spojrzysz nieba i nieba
pod nimi wozy i wozy
wyładowane pogodą
wtaczają się do stodół

o nieprzerwane sierpniowe
urodzaje dojrzałych upałów
pokoszone ze zmierzchem
o świcie znów odrastają

małomówny ludek małopolski
krząta się przy zwózce nieb
terkoczą furki po dróżkach
prychają siwki i kare

trwa pszczele gromadzenie
pogody na zimowe chłody
słońce nie spuszcza równiny z oka
drzemie czas w brzozowych obłokach

Józef Baran

 




Oboje byli przedwojenni.
On zakochany. Ona nie tak.
Nie chciała mu się odwzajemnić,
Zaczął więc on jej grozić, biedak,
Że się zastrzeli, bo ma dość,
A ona na to mu na złość:

Zabierz ten wzrok z mych ust i piersi,
Zrób raczej to, czym grozisz, wszystko,
Zastrzel się, otruj, z czegoś wyskocz,
A ja pokocham cię po śmierci.
Przyniosę kwiaty ci na grób
I, płacząc, złożę u twych stóp,
Kochała będę cię po śmierci,
Po śmierci będę kochać cię.

O romans z panną przedwojenną
Nie było łatwo jak z dzisiejszą,
Lecz ten, kto zdobył raz wzajemność,
Zdobywał wierność też - nie mniejszą.
Niepewna acz, czy on jej wart,
Wciąż powtarzała mu ten żart.

Aż czas ponury nadszedł, w którym
Los męski nie był pannom obcy.
Pomimo kruchej swej struktury,
Ginęły często tak jak chłopcy.
I jej też wpięła męska śmierć
Czerwony kwiat w dziewczęcą pierś.

Wzrokiem ci ledwo muskał piersi,
Z rozpaczy groził samobójstwem,
Lecz choć nie spełnił groźby pustej,
Czy teraz kochasz go - po śmierci?
Przynosi kwiaty ci na grób
I, płacząc, klęczy u twych stóp.
Czy teraz kochasz go - po śmierci?
Czy teraz wreszcie kochasz go?

Jeremi Przybora

 


Cykoria podróżnik

Fioł­ko­wo-nie­bie­skie tę­sk­no­ty
twa­rzą ku zie­mi le­żą­ce
i wsłu­cha­ne w da­le­kie tur­ko­ty
ra­do­ści od­jeż­dża­ją­cych...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

 


Gdybym była powietrzem,
utonąłbyś we mnie,
gdybym była gołębiem,
niosłabym cię w niebo.

Gdybym była powietrzem,
gdybym była wiatrem,
gdybym była jak przestrzeń
nadniebnym teatrem,

utonąłbyś we mnie,
niosłabym cię w siebie,
gdybym była gołębiem,
gdybym była niebem.

Renata Kiełbus