środa, 24 czerwca 2020




Staw się zaplątał w sieciach tataraku
w trzcinach się zgubił jasny wiatr
cichy jak zachód, widoczny gdzieś we śnie
na dnie trzepocą smukłe skrzydła ptaków
w wodzie i w niebie jednocześnie
A słońce kreśli czerwone zagadki
z twarzy na twarze przerzuca jak most
myśli się snują, jak białe łabędzie
gdzieś zagubione w nadmiarze czy braku
w wodzie, w niebie, wszędzie
Gdzieś jak ptaki, gdzieś na wprost
aż w końcu niebo zeszło się z wodą
a trzciny ciężko śpiewały im
i zachód był w stawie – staw w sercu zachodu
na łódkę podleciał, jak ze zmierzchu utkany
duch słońca i wiosny

Zdzisław Stroiński
fotowzruszalik z roku 2007


Chodź ze mną żabo i ty tam - trzynoga
Idziemy prosto - do naszego Boga
Chodź bury kocie i czeremcho szara
I jeż do Boga - też się stąd dojść stara
I jeż do Boga - też ma swoje prawo
Za tajemniczą obecności sprawą
Chodźcie sosenki - gdy macie życzenie
Bóg wytłumaczy nam swe nieistnienie
Każdy ma prawo wchodzić do ogrodu
Chodź bury kocie tyś z ludzkiego rodu
Zaraz zakwitnie moja dzika łąka
Ja na to liczę że Bóg tu się zbłąka
Że Bóg tu wejdzie - w nocy - po kryjomu
Pytając czemu kotów nie ma w domu
W nocy - ukradkiem - widoczny w połowie
I coś ważnego mnie i żabom powie
Zbudzi mnie ze snu - ja w to mocno wierzę
I spyta gdzie są pogubione jeże
I czemu brzozy cierpią - tak w milczeniu
Jakby wiedziały o swym nieistnieniu
Kot żółty poszedł na poszukiwanie
I może wcześniej on przed Bogiem stanie
Jeże czeremchy chodźmy przyjaciele
Mało co wiemy a jest pytań wiele
Kot żółty poszedł na poszukiwanie
Zaniósł do Boga nasze zapytanie

Jarosław Marek Rymkiewicz

fotowzruszalik z roku 2007

niedziela, 21 czerwca 2020




A gdy przyszedł już
Płowy lata lew
I potrząsa grzywą
Nad młodością tkliwą
Rzeźbię wtóry list
W nagich słojach drzew
W spopielałym trawy źdźble
Więc gdy przyszedł już
Dojrzewania wiek
I me usta złotym
Okrył swym nalotem
Branka twoich warg
Biegnę poprzez park
Pić ze źródła twoich ust
Tam znajdę cień twych długich rzęs
Mokry, srebrny chłód
Tam moich plonów ogród jest
Gdzie miłosny głód
Więc gdy przyszedł już
Płowy lata lew
I potrząsa grzywą
Nad młodością tkliwą
Rzeźbię wtóry list
W nagich słojach drzew
W spopielałym trawy źdźble
Więc gdy przyszła już
Udręczenia noc
By się dokonała
W naszych nagich ciałach
Nie przeklinaj mnie
Nie odtrącaj mnie
Złóż na woni śpiących zbóż

Stanisław Grochowiak







O, jakże was kochałam, wy, rzeczy zbyteczne,
przyjaźń, miłość bez granic, poświęcenie, cnoty
spotykane tak rzadko, opłacane drogo,
i jak opłakiwałam każdą zdradę, każde
sprzeniewierzenie, każde nadużycie.
O, jakże was kochałam, rzeczy niekonieczne,
obrazy, słowa, kwiaty, urodziwe twarze,
każdą łąkę kwitnącą, zachody i świty,
o jakże was kochałam, ponad siły prawie,
i jakże mnie gniewało to, że tak zbyteczne.

Julia Hartwig
fotowzruszalik z roku 2012


Jarzące słońce na liściach, gorliwe buczenie trzmieli
Gdzieś z daleka, zza rzeki senne gaworzenie
I nieśpieszne tukanie młotka nie mnie jednego cieszyły.
Zanim otwarto pięć zmysłów i wcześniej niż początek
Czekały, gotowe, na wszystkich, którzy siebie nazwą: śmiertelni,
Żeby jak ja wysławiali życie, to jest szczęście.

Czesław Miłosz



Na ziarnku maku stoi mały dom,
Pieski szczekają na księżyc makowy
I nigdy jeszcze tym makowym psom,
Że świat jest większy - nie przyszło do głowy.
Ziemia to ziarnko - naprawdę nie więcej,
A inne ziarnka - planety i gwiazdy.
A choć ich będzie chyba sto tysięcy,
Domek z ogrodem może stać na każdej.
Wszystko w makówce. Mak rośnie w ogrodzie,
Dzieci biegają i mak się kołysze.
A wieczorami, o księżyca wschodzie
Psy gdzieś szczekają to głośniej, to ciszej.

Czesław Miłosz
fotowzruszalik z roku 2019


Kiedy będę mieć forsy jak lodu,
Kiedy poznam rozkosze zamęścia,
Czy przybędzie mi trochę rozumu,
Trochę szczęścia?
Gdy się wdrapię na szczyt tego świata,
Poznam jego czary i mary,
Czy przybędzie mi trochę nadziei,
trochę wiary?
A tymczasem leżę pod gruszą,
A świat obok płynie leniwie
I niczego więcej nie pragnę,
Wręcz przeciwnie...
Gdy zasłużę na zbrodnię i karę,
Kiedy wygram, co jest do wygrania,
Czy się będą mi starzy znajomi
Jeszcze kłaniać?
Gdy wybiorę się w podróż do nieba,
Gdy mnie złożą w ostatnie pudełko,
Czy przypomni się kamyk zielony,
Stare szkiełko?
A tymczasem leżę pod gruszą
Na dowolnie wybranym boku
I mam to, co na świecie najświętsze:
Święty spokój.
A tymczasem leżę pod gruszą,
A świat obok płynie leniwie
I niczego więcej nie pragnę,
Wręcz przeciwnie...

Magda Czapińska




Jak fale morskie do skalnego brzegu,
Tak do swych kresów płyną nasze chwile;
Nie ma przystanku w tym mknącym szeregu,
Jedna przed drugą w różnej drąży sile.
Wszystko, co wyszło ze światłości łona,
Dojrzewa, w blaskach coraz większych rośnie,
Aż ich promienie ciemna noc pokona,
Aż czas swe dary zniszczy bezlitośnie.
Czas kosą swoją młode ścina kwiaty,
Czas bruzdy ryje na piękności czole,
Cuda przyrody zmienia w swe objaty,
Żadne się przed nimi nie ostoi pole:
Mych pieśni jednak, które sławią ciebie,
Dłoń jego krwawa w mrokach nie pogrzebie.

William Szekspir
tłum. Jan Kasprowicz



Pisanie życiorysu
Co trzeba?
Trzeba napisać podanie,
a do podania dołączyć życiorys.
Bez względu na długość życia
życiorys powinien być krótki.
Obowiązuje zwięzłość i selekcja faktów.
Zamiana krajobrazów na adresy
i chwiejnych wspomnień w nieruchome daty.
Z wszystkich miłości starczy ślubna,
a z dzieci tylko urodzone.
Ważniejsze, kto cię zna, niż kogo znasz.
Podróże tylko jeśli zagraniczne.
Przynależność do czego, ale nie dlaczego.
Odznaczenia bez za co.
Pisz tak, jakbyś z sobą nigdy nie rozmawiał
i omijał z daleka.
Pomiń milczeniem psy, koty i ptaki,
pamiątkowe rupiecie, przyjaciół i sny.
Raczej cena niż wartość
i tytuł niż treść.
Raczej już numer butów, niż dokąd on idzie,
ten za kogo uchodzisz.
Do tego fotografia z odsłoniętym uchem.
Liczy się jego kształt, nie to, co słychać.
Co słychać?
Łomot maszyn, które mielą papier.

Wisława Szymborska


Życie – stary sposób na zbieranie zdziwień
Kończy się dość jednak nieszczęśliwie - bowiem śmiercią.
I choć tyle miewa znaczeń...
Nie słyszałem, by skończyło się inaczej.
Żyj
Jakiś sens przy tym miej.
Bowiem żyć, samo żyć – nie wystarczy za sens.
Miej nadzieję na szczęście
Powiedzmy, od września...
Miej nadzieję... i na tym poprzestań.

Andrzej Poniedzielski





We śnie zdążyłam pomyśleć
co będzie dalej
I odpowiedziałam sama sobie
Po co pytać
Kiedy wstaniemy
nasze kroki zaprowadzą nas do miejsca
którego dotąd na próżno szukaliśmy
I we śnie zarazem wierzyłam w to i nie wierzyłam
I była w tym jakaś szczęśliwość
której tylko we śnie zaznać można

Julia Hartwig
Tamiś, fotowzruszalik z roku 2014




Nieodwołalnie
zbliżam się do nic
w niczym
teraz dopiero widzę
że mając wszystko szukałam czegoś więcej
zamiast poprzestać na małym
zapewne przeoczyłam coś
teraz utracę więcej
niż utraciłabym
gdybym poprzestawała na małym
ale co tak naprawde było małe a co wielkie
chyba już pogubiłam się w tym

Urszula Kozioł

Tymuś i Rumianek, fotowzruszalik z roku 2014



Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz

Jan Twardowski



Wiatr mnie pędzi po drogach,
wiatr, bóstwo odmiany
o dmuchających policzkach.
Kocham ten wiatr,
cieszę się
odmianom.
Chodzę po świecie
we dwoje albo sama
i miłe mi są jednakowo
tęsknota i śmierć tęsknoty,
która nazywa się spełnienie.
Czegoś jest we mnie za dużo.
Przelewam się przez brzegi
jak drożdże. Drożdże mają
swój własny rodzaj szczęścia.
Idę, ciągle idę,
czasami przyłącza się do mnie mężczyzna.
Idziemy razem,
on mówi, że to do śmierci,
potem gubi się o zmroku
jak rzecz nieważna.
Idę sama,
potem znów na zakręcie
zjawia się nowy towarzysz.
Idę, ciągle idę,
wiatr mnie pędzi po drogach.
Na moich drogach
zawsze wieje wiatr

Anna Świrszczyńska



Patrzy na ciebie zadarłszy główkę do góry
Jesteś jej niebem i twoja twarz stanowi na tym niebie
słońce i niepogodę
Jest małym pisklęciem które chciałoby usiąść wśród gałęzi twoich ramion
pełna świergotów i tak od ciebie zależna
że wzruszyłoby to nawet serce z kamienia
Już tyle lat minęło a w lustrze w które patrzysz
wciąż jeszcze jawi ci się obraz jej malutkiej
stojącej obok ciebie z zadartą główką
i zapomnianą już dziś prośbą czy pytaniem
na które teraz odpowiedzieć za późno

Julia Hartwig
Mufka, fotowzruszalik z roku 2012


Daj łapę, Jim, na szczęście łapę podaj,
Ja takiej łapy nie widziałem w życiu.
Na bezszelestną, cichą noc, w pogodę,
Chodź, poszczekamy razem przy księżycu.
Daj łapę Dżim, na szczęście łapę podaj.
Kochanie, proszę, nie liż mnie po twarzy,
Coś najprostszego zrozum ze mną przecie,
Skoro ty nie wiesz, co to życie znaczy
I jaką wartość życie ma na świecie.
Twój pan jest miły, no i znakomity,
Przyjmuje dużo gości — pańska łaska —
I każdy z nich po sierści aksamitnej
Z uśmiechem chciałby cię pogłaskać.
Ty na psi sposób diablo jesteś ładny
Z tak miłym twoim wdzięczkiem, żeś gotowy
Bez uprzedzenia i bez pytań żadnych,
Jak druh pijany, z każdym się całować.
Mój miły Dżimie, pośród twoich gości
Tak wielu różnych i przeróżnych było.
Czy najsmutniejsza z nich, czy ta milcząca
Przypadkiem tu nie przychodziła?
Wiem, ona przyjdzie, ja ci za to ręczę,
A ty jej w oczy patrz, nim chwila minie,
I proszę, czule poliż ją po ręce
Za wszystko to, com był i nie był winien.

Sergiusz Jesienin
tłum. Władysław Broniewski

fotowzruszalik 2016





Wracam do prostych rzeczy - do pyłów tańczących w próżni,
do małego ślepego pająka, co się barwą od ściany nie różni,
do drżących w słocie okiennic, głośnego, gorzkiego szlochu,
do szpar ciekawych w podłodze, pełnych zagadek i prochu.
Wracam z zawiłej drogi zwycięskiej, wracam z podboju
do tajni mysiej nory ukrytej w kącie pokoju,
do strasznej śmierci dzięcioła, do przygód okropnych jeża,
do niepojętej ucieczki sowy i nietoperza.
Coraz jest prościej, ciszej... coraz bezpieczniej, jaśniej...
Wracam - jak smok znużony - do starej, starej baśni.

Kazimiera Iłłakowiczówna



Na końcu czerwca we wsi Dosłońce
Na skraju pola w kolonii maków
Jeden był taki…
Zajrzałem
Kolana się ugięły na widok majestatu:
W rozchylonym wnętrzu makowego pawilonu
Na najdelikatniejszych we wszechświecie poduszkach
Nie ma słów, żeby oddać subtelność materii
Barw walory
Leżał sobie - czyli mieszkał
Zieloniutki jak zielony groszek
Konik polny.
W letnie popołudnie kołysał się rozmarzony
Jak ktoś na hamaku.
Rewelacja!
To znaczy więcej, niżby zobaczyć
Motyla na róży?
Mrówkę w przepastnych kanionach piwonii?
To może jakby maharadżę ujrzeć
W czarodziejskim pałacu
W zaczarowaną godzinę wschodnich ceremonii?
Pomyśleć…
Umarłbym, nie odkrywszy obok
Możliwości i piękna takiego tu
Ziemskiego lokum…
O, lato…
Dniu po horyzont zbożem falujący
Wzgórze, gdzie pod kaskadą bzu czarnego
Z wiatrem w objęciach się barłożę…
Czy to nie na pamiątkę czerwcowych pocałunków
Ziemi i Słońca
„Dosłońce” nazwę na tobie ktoś położył?
Lato
Dniu i godzino…
I ty, zielny maharadżo
W makowym swym pałacu -
W taką to chwilę wszystko to jest moje?
W tę oto chwilę…

Leszek Długosz

wtorek, 2 czerwca 2020




w nicu cosiu coś z niczego
w pustkę życia człowieczego
mały zastrzyk wierszowany
balsam miękki, sól na rany
w nicu cosiu coś z niczego
wciąż gorszego, nie lepszego
mały zastrzyk wierszowany
balsam miękki, sól na rany
zaklinanie, czarowanie
dotykanie, wytwarzanie
tego bytu człowieczego...
ośmiodzienny tydzień stwórczy
bosko ludzki z poprawkami
lepiej, gorzej z roku na rok
się stwarzamy, się stwarzamy
rzeczywiście, oczywiście
niewyraźnie, nieprzejrzyście
wyście rzeczy, wyście oczy
a ja sobie sen proroczy
wyście co usłyszeliście
wyście coście zbadaliście
a ja coście rozgnietliście
czego w życiu zbawiliście
czego życia zbawiliście...

Michał Zabłocki



światło za sobą ciągnie wielki cień nocy
rzuca za siebie księżyc
rzuca gwiazdę
a sobie
zostawia mały srebrny pieniążek
na opłatę za nocleg
światło szuka światła powtórnego
przywraca lustrom wzrok
kryształom podpowiada tabliczkę mnożenia
jednym obrotem klucza
otwiera siedem bram barwnego widma
a co światło lubi najbardziej?
światło najbardziej lubi spowiadać tajemnice
wyjaśniać je
a jego królestwo
jest nie z tego świata 

Tadeusz Śliwiak




Jestem kim jestem.
Niepojęty przypadek
jak każdy przypadek.
Inni przodkowie
mogli być przecież moimi,
a już z innego gniazda
wyfrunęłabym,
już spod innego pnia
wypełzła w łusce.
W garderobie natury
jest kostiumów sporo.
Kostium pająka, mewy, myszy polnej.
Każdy od razu pasuje jak ulał
i noszony jest posłusznie
aż do zdarcia.
Ja też nie wybierałam,
ale nie narzekam.
Mogłam być kimś
o wiele mniej osobnym.
Kimś z ławicy, mrowiska, brzęczącego roju,
szarpaną wiatrem cząstką krajobrazu.
Kimś dużo mniej szczęśliwym,
hodowanym na futro,
na świąteczny stół,
czymś, co pływa pod szkiełkiem.
Drzewem uwięzłym w ziemi,
do którego zbliża się pożar.
Źdźbłem tratowanym
przez bieg niepojętych wydarzeń.
Typem spod ciemnej gwiazdy,
która dla innych jaśnieje.
A co, gdybym budziła w ludziach strach,
albo tylko odrazę,
albo tylko litość?
Gdybym się urodziła
nie w tym, co trzeba, plemieniu
i zamykały się przede mną drogi?
Los okazał się dla mnie
jak dotąd łaskawy.
Mogła mi nie być dana
pamięć dobrych chwil.
Mogła mi być odjęta
skłonność do porównań.
Mogłam być sobą - ale bez zdziwienia,
a to by oznaczało,
że kimś całkiem innym.

Wisława Szymborska




tak bez reszty
wżyć się w życie
zżyć się z życiem
wpracować wsmakować
wchwilić
w słodki miąższ chwili
na podobieństwo ważki
żeby zapomnieć
o oczach śmierci
durszlakowych czarnych dziurach
we Wszechświecie
przez które
przecieka Wszystko
na drugą stronę Czasu
przetapiając się na powrót
we Wszystko 

Józef Baran 

fotowzruszalik z roku 2017




Pora powrócić do nie wiem.
Z patrzących
znów zapadamy się w stan oglądanych.
Milczymy.
Zbyt wiele rzekliśmy.
Słuchajmy.
Wszyscy będziemy jeszcze przesłuchani.
Falują nasze przeźroczyste twarze
w prądach wiatru
wyzbyte dotyku.
Wibrują liczby wyzbyte wymiaru.
Trwają ciężary pozbawione wagi.
Co widzi słyszy nas kiedy nie wiemy
co śni nas kiedy błądzimy na jawie
co nas ogląda nakręca nagrywa
gdy nam się zdaje że jesteśmy sami?
Pora powrócić do nie wiem.
Powtórzyć
obwoływanie strąconych bałwanów
krnąbrne przestrzenie
ogień drzewo kamień
strukturę pyłu
rozpacz i nadzieję. 

Urszula Kozioł 

fotowzruszalik z roku 2018




Są tacy, którzy sprawniej wykonują życie.
Mają w sobie i wokół siebie porządek.
Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź.
Odgadują od razu kto kogo, kto z kim,
w jakim celu, którędy.
Przybijają pieczątki do jedynych prawd,
wrzucają do niszczarek fakty niepotrzebne,
a osoby nieznane
do z góry przeznaczonych im segregatorów.
Myślą tyle, co warto,
ani chwilę dłużej,
bo za tą chwilą czai się wątpliwość.
A kiedy z bytu dostaną zwolnienie,
opuszczają placówkę
wskazanymi drzwiami.
Czasami im zazdroszczę
– na szczęście to mija.

Wisława Szymborska

fotowzruszalik z roku 2016